Znaleziono 0 artykułów
04.02.2024

Serial „Konflikt: Capote kontra socjeta” zabiera nas do świata nowojorskich elit lat 60. i 70. XX wieku

04.02.2024
Demi Moore wystąpiła w serialu „Konflikt: Capote kontra socjeta” (Fot. materiały prasowe)

Naomi Watts, Chloë Sevigny i Demi Moore znalazły się w obsadzie „Konflikt: Capote kontra socjeta” o sekretach nowojorskich elit. To najbardziej stylowy serial, jaki zobaczycie w tym roku.

Bez konfliktu nie ma dobrej historii. W każdej porządnie skonstruowanej opowieści protagonista stawia czoła przeciwnościom losu, które często objawiają się pod postacią adwersarza, rywala, wroga. O tym, kto okaże się głównym bohaterem, świadczy zwycięstwo. W serialu Konflikt: Capote kontra socjeta” (w pierwszej odsłonie z 2017 r. widzowie mogli śledzić kłótnię hollywoodzkich ikon Bette Davis i Joan Crawford) konflikt wpisano w tytuł, żeby nie było wątpliwości, że to niezgoda napędza fabułę. 

Ryan Murphy – tym razem w roli producenta wykonawczego – w subtelności się nie bawi. Do realizacji pomysłu zatrudnił legendarnego reżysera Gusa van Santa, który też z powściągliwości wizualnej nie słynie. Tak powstała najbardziej stylowa – i najbardziej kampowa – produkcja początku 2024 r. Przegięciem cechuje się nie tylko postać Trumana Capote’a (Tom Hollander, znany z „Białego Lotosu”) – jednego z najsłynniejszych amerykańskich pisarzy XX w., który chciał należeć nie tylko do bohemy artystycznej, lecz także nowojorskich elit intelektualnych, finansowych i politycznych. Na salony wprowadzały go „łabędzie” – it-girls czy też socialites, jak wówczas mówiono, obdarzone władzą, fortuną i urodą. „Swans” nie funkcjonują w serialu jako metafora – już w pierwszej scenie wykluczony z towarzystwa Capote w połowie lat 80. tęsknie spogląda na… łabędzie pływające w stawie. A niedługo później – w retrospekcji, ukazującej wydarzenia z 1968 r. – tłumaczy nowemu partnerowi, że swans w rzeczywistości mają ciężkie życie. – Mogą zatonąć pod ogromem swojego piękna – mówi Capote, nawiązując do świata zwierząt i manhattańskiego zoo. Poza tym stroszą piórka, suną majestatycznie po wodzie, zachwycają gracją. Wcześniej, oczywiście, przeszły metamorfozę z brzydkiego kaczątka – to baśniowe nawiązanie Murphy też dociska. Nie dlatego, że boi się o swojego widza – wierni fani producenta „Glee”, „Pose” czy „American Crime Story” zrozumieją tak banalne nawiązanie. Twórca poprzez nachalność przekazu pragnie pokazać otumaniający przepych świata, o którym opowiada. 

Naomi Watts w serialu „Konflikt: Capote kontra socjetas” (Fot. materiały prasowe)

Capote w skandalizującym opowiadaniu opisał codzienne życie najbogatszych

Widz ma poczuć się jak Holly Golightly ze „Śniadania u Tiffany’ego” (opowieści, która zrobiła go sławnym), która luksus ogląda zza szyby, marząc, by kiedyś dostąpić zaszczytu wypicia kawy u Tiffany’ego, a nie przed witryną biżuteryjnego butiku. Bohaterka opowiadania z 1958 r. zapewne śniła o tym, by zbliżyć się do kobiet takich, jak przyjaciółki Capote’a. Swoje łabędzie nieopatrznie opisał na łamach „Esquire’a” w opowiadanku „La Côte Basque, 1965” w 1975 r. Jak sugerują twórcy serialu, pisarz odurzony alkoholem, lekami i narkotykami spóźniał się z oddaniem tekstu, więc najłatwiej było mu przywołać to, co znał z autopsji. Podczas szampańskich lunchów w swoim ulubionym bistro, tytułowym La Côte Basque, Babe Paley (Naomi Watts), redaktorka „Vogue’a”, żona potentata medialnego Williama S. Paleya, obgadywała z innymi ustosunkowanymi koleżankami te obdarzone przez los gorszym gustem, chudszym portfelem, skromniejszym mężem. Przy jej stoliku oprócz Capote’a, powiernika dającego jej miłość, której brakowało już w jej małżeństwie, zasiadała Lee Radziwill (Calista Flockhart), siostra byłej pierwszej damy Stanów Zjednoczonych Jackie Kennedy, aktorka, miłośniczka koni i dziennikarka C. Z. Guest (Chloë Sevigny), słynąca z nienagannej garderoby i jeszcze lepiej utrzymanego ogrodu, oraz Nancy „Slim” Keith (Diane Lane), która spełniła amerykański sen o ślubach z coraz zamożniejszymi mężczyznami – od reżysera Howarda Hawksa przez producenta Lelanda Haywarda po bankiera Kennetha Keitha. Babe Capote określał jako „tak perfekcyjną, że perfekcja okazywała się jej jedyną wadą”. Lee portretował jako złośliwą intrygantkę, C. Z. jako stylową naiwniaczkę, a Slim – równie inteligentną, co wyrafinowaną mistrzynię towarzyskich szachów. Wokół słońca Babe orbitowały także Ann Woodward (Demi Moore), którą Capote pomówił o morderstwo męża, oraz mieszkająca na wschodnim wybrzeżu Joanne Carson (Molly Ringwald). 

Capote czując się wiecznym outsiderem – z biletem wstępu do jet set life – w skandalizującym opowiadaniu opisał codzienne życie klasy próżniaczej. Czyli, przede wszystkim, oderwane od rzeczywistości bogaczki snujące domysły na temat intymnego życia sąsiadów, zwierzające się z własnych grzeszków, takich jak przymykanie oka na wiarołomstwo mężów, własne cudzołóstwo, drobne oszustwa. 

Gdy magazyn opublikował niezbyt zawoalowane słowa Capote’a, „Swans” poprzysięgły zemstę – postanowiły zniszczyć autora, którego uznawały za najbliższą osobę, odbierając mu przywileje. Swobodnie mogły szafować tymi darami.

Producent Ryan Murphy ponownie zwraca uwagę na osoby wykluczane

„Konflikt: Capote kontra socjeta” wydaje się jednocześnie ironizować na temat reality shows z amerykańskimi wersjami „Żon Hollywood” na czele (hasło promujące serial brzmi nawet „Oto pierwsze Real Housewives”), sentymentalizujących lata 60. produkcji w stylu „Mad Men” oraz „Sukcesji” czy jej podobnych opowieści o życiu w szklanych wieżowcach, apartamentach z widokiem na Central Park i limuzynach poruszających się po Manhattanie. Tę pierwszą konwencję Murphy łamie, każąc się zastanawiać, czy romanse prawdziwych postaci sprzed pół wieku interesują nas tylko dlatego, że to osoby sławne, piękne i bogate. Tak jak dziś ekscytujemy się transgresjami Kardashianek bardziej niż historiami koleżanek ze studiów, tak Ameryka (a może tylko Nowy Jork?) żyła sagą pisaną przez Babe i spółkę. Potem wszyscy żyli nią znów za sprawą Capote’a, a teraz za sprawą opowieści o konflikcie Capote’a ze Swans. 

(Fot. materiały prasowe)

Z „Mad Menów” szydzi sobie „Feud” dosyć bezczelnie, już czołówką nawiązując do nostalgicznej estetyki tamtej produkcji. Czy naprawdę lata 60. wciąż należy wspominać z rozrzewnieniem tylko dlatego, że nosiło się wówczas bardziej twarzowe fryzury (nieprzypadkowo uczesanie Babe przypomina hełm – idealny, nieruchomy, zawsze taki sam)? Być może najważniejsze dla Murphy’ego było pokazanie białych bogaczy rządzących światem. W czasach Capote’a nie mówiło się jeszcze, że stanowią jeden procent czy też jeden promil, ale twórcy „Sukcesji” już dobrze wiedzieli, co robią, pozwalając – pozornie – zajrzeć za kulisy życia grupy trzymającej władzę. Rozsmakowywanie się w zepsuciu tych amerykańskich łże-elit odbiera maluczkim chęć do walki z potężnym gabinetem cieni. Murphy postawił sobie za cel pokazywanie świata z perspektywy wykluczonych czy marginalizowanych. Choć Capote dysponuje potężnym orężem talentu, pozostaje osobą LGBT+ w heteronormatywnym środowisku, bohaterowie „Pose”, głównie osoby koloru, tworzą własną rodzinę, bo ich rodziny odrzuciły ich ze względu na tożsamość płciową, a w „Glee” producent w centrum stawiał osoby z niepełnosprawnością, kobiety koloru i tęczowych nastolatków (dziś sposób ich przedstawienia w serialu budzi jednak kontrowersje). Murphy znów daje więc widzialność osobom spoza dominującego głosu. W tle powtarzając starą prawdę, że nieważne, jak o tobie mówią, liczy się to, żeby mówili. Tamto oszczercze opowiadanie Capote’a można przecież uznać nie tylko za przejaw bezwzględności, manipulacji i zazdrości, lecz także miłości do łabędzi, istot doskonałych.  

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij